Wielki Czwartek 18 kwietnia 2019

W chwilach poprzedzających rozpoczęcie Świętego Triduum – Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty , zwanych również dniami najświętszymi w roku, pragniemy przybliżyć Waszej duszy atmosferę chwil , które są już tuż, tuż przed nami.  Zapraszamy do lektury. Niech ona pomoże nam podjąć właściwe decyzje, których owocem niech będzie powrót do Boga w akcie sakramentu pokuty i Komunii świętej . 

Mszą Wieczerzy Pańskiej rozpoczynamy obchód Triduum Pas­chalnego, czyli pamiątkę męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Co roku Kościół zaprasza nas do zgłębienia tego, co każdy z nas nosi w sobie. Od chrztu bowiem każdy chrześcijanin został zanurzony w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, ale to, czym żyje, przerasta jego wiarę i jego rozum, dlatego co roku Jezus zaprasza, abyśmy duchowo uczestniczyli w Jego drodze paschal­nej. W Wielki Czwartek, w Wielki Piątek i w Noc Paschalną. Dziś Jezus pyta nas: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?

Było to przed świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie do końca ich umiłował. Wraz z Jezusem wchodzimy dzisiaj do Wieczernika, by jeszcze raz przeżyć to, co tam dokonało się raz na zawsze – by prze­żyć Jego ofiarę i jeszcze głębiej złączyć z nią nasze życie, by wpisać ją w naszą biografięludzką i chrześcijańskąDzisiejszy dzień zatem, to szczególne święto Miłości, która poucza uczniów, aby umywali sobie wzajemnie nogi, która wydaje siebie w Eucharystii i pozwala się pojmać, aby oddać życie za zbawienie świata.

Musiało być coś przejmującego w tym rytualnym posiłku, skoro św. Jan zapisze po latach w Ewangelii zdanie, w którym czasow­nik miłować wydaje się występować w nadmiarze. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że ta wartość właściwie zrozumiana nie ma swojego końca. Poeta naszych czasów, tragicznie zmarły Edward Stachura, ujmie to lakonicznie: Co prawdziwie się zaczęło, nigdy się nie kończy. Znaki tej autentycznej miłości kultywowanej wobec każdego człowieka, a tego wie­czora w szczególny sposób wobec uczniów, rozpoczyna Jezus gestem ob­mycia nóg.

Ta scena, wstrząsająca w swej surowej prostocie, mówi o tym, co zna­czy, że Jezus umiłował swoich do końca; pokazuje, co zna­czy, że On nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz przyjął postać sługi. Umycie nóg jest symbolicznym rozpoczęciem godziny Chrystusa, czyli ofia­ry, w jakiej On składa swe życie za tych, których umiłował do końca.

Oto Bóg – wszechmocny i niepojęty – w Osobie Jezusa Chrystusa uniża się, gdy zdejmuje suknię i przepasany prze­ścieradłem, umywa nogi swoim uczniom, zasiadającym przy stole. Można sobie wyobrazić zdziwienie, które pojawiło się w tym momen­cie na twarzy Apostołów: Taka uroczystość, a tu ich Mistrz zachowu­je się w tak dziwny sposób! Myć gościom nogi to przecież zadanie niewolnika! To przecież tak, jakby w bajce o Kopciuszku król zapragnął zo­stać koniuszym, a wszyscy bogowie greccy zamierzali zstąpić z Olimpu by porzucić swoją boską wielkość i stać się kruchymi śmiertelnikami. Czy może więc dziwić reakcja Piotra, który sprzeciwia się Jezusowi: Nie, nie pozwolę, abyś mi nogi umywał?

W czasach Pana Jezusa umywanie nóg gościom było znakiem ser­deczności i gościnności, wykonywanym przez sługi gospodarza; pod ich nieobecność sam gospodarz wypełniał ten obowiązek. Spełniając przy­wilej gospodarza, Jezus potwierdza, że nie przyszedł, aby Mu służono, ale aby służyć i ofiarować swe życie dla zbawienia nas wszystkich. Wykonując służebny gest, Jezus ofiaruje swym uczniom podwójne za­proszenie. Najpierw, jako ich gospodarz i sługa, zaprasza, aby podobnie oni czynili poprzez wzajemną usłużność i życzliwość: Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Ten służebny gest staje się zrealizowaną przypowieścią o nowym przykazaniu: miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem.

Po wtóre, Jezus zaprasza swych uczniów, aby wraz z nim wzięli udział w uczcie. Podsumowaniem tego spotkania pełnego miłości staje się całkowi­ty dar z samego siebie z krzyżowym epilogiem w Wielki Piątek. Jezus ofiaruje apostołom swoje Ciało i swoją Krew jako pokarm i napój na życie wieczne. To jest Ciało moje za was wydaneTen kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. By tę zbawczą obecność uobecniać przez pokolenia na ołtarzach świata, Jezus mówi: To czyńcie na moją pamiątkę.

W tych słowach z Ostatniej Wieczerzy dopatrujemy się ustanowienia Eucharystii – znaku obecności Chrystusa i Jego zbawczej Ofiary pod postaciami chleba i wina – i Kapłaństwa, dzięki któremu i dzięki tym słowom, gestom i znakom Jezus idzie przez wieki wciąż ogarniając co raz to nowe rzesze ludzi różnych narodów, ras i języków.

To nie przypadek, że Eucharystię i kapłaństwo Jezus ustanowił w tym samym momencie. Można śmiało powiedzieć, że kapłaństwo zostało ustanowione przede wszystkim dla Eucharystii. Kapłaństwo jest darem, tak, jak Eucharystia. Jest darem Boga dla człowieka. I podobnie, jak Eucharystia jest tajemnicą.

Zaproszeni jesteśmy dziś do zakosztowania tego wieczernikowego ciepła. Kapłaństwo rodzi się z miłości. Eucharystia i umywanie nóg mają więc ten sam ofiarny sens, sta­nowią życiodajny dar z siebie dla innych. Ciałem i Krwią Chrystusa są nie tylko przeobrażone dary chleba i wina, ale także siostry i bracia, bogaci i biedni, imigranci i Żydzi, młodzież błąkająca się wieczorami po ulicach, hałaśliwe dzieci i niepełnosprawni zdani na pomoc innych – wszyscy spragnieni miłości. Ciałem i Krwią Chrystusa są lekarze, pielęgniarki, wychowawcy, politycy i dziennikarze ofiarnie służący społeczeństwu, któ­rzy nie myślą tylko o własnej karierze i nie łudzą siebie i innych mirażami życia bez oparcia na fundamencie Ewangelii miłości. Ciałem i Krwią Chrystusa są emeryci i renciści, którzy przez kilkadziesiąt lat pracowali po to, by pod koniec życia być zdanymi na utrzymanie przez swoje dzieci. Ciałem i Krwią Chrystusa są rodziny, które przez lata nie mogą poprzez uczciwą pracę dorobić się własnego mieszkania, bezrobotni i studenci, którzy udają się za zachód Europy, bo we własnym kraju nie mogą znaleźć odpowiednich warunków do rozwoju. Kapłaństwo służebne realizuje się przez cele­brację Eucharystii na ołtarzu Pana, kapłaństwo powszechne, w którym wszyscy partycypujemy przez chrzest święty jest celebrowane na ołta­rzu codziennych wyzwań prozaicznego życia, ma ołtarzu naszych co­dziennych obowiązków, spotkań i zamierzeń.

W ciężkich czasach, w jakich żyjemy – w których w dalszym ciągu duża część społeczeństwa skazana jest na wegetację bez pracy, bez zarobków, bez nadziei na poprawę – trzeba przyjąć postawę Jezusa umywają­cego nogi.

To nie chodzi o to, aby komuś rzucić jakąś jałmużnę, jest wie­lu takich, którzy ułożyli sobie życie pasożytnicze, wykorzystując to, że potrafią wyłudzić grosz od tych, którzy bezmyślnie go rzu­cą, aby mieć spokój. To nie o to chodzi. Przede wszystkim trzeba dbać, aby pomoc trafiała do rzeczywiście potrzebujących, a wtedy nie chodzi o zdawkowy gest, ale o jakąś formę solidarności, która łączy ludzi i uczy ich wzajemnie się dzielić. Miłość musi mieć trwałą postać, a nie przypadkowe gesty. Tworzyć wspólnoty miłości spo­łecznej, to prawdziwa odpowiedź na Miłość, która w dniu dzisiej­szym szczególnie się objawia. Bądźmy jedni z drugimi, a nie jedni przeciw drugim. Niech nas ożywia wspólna troska o dobro innych, to Jezus w Eucharystii wzywa co dzień do takiej postawy. Niech miłość staje się wyrazem wszystkich stosunków międzyludzkich i społecznych. Daleka to i trudna droga, ale możemy na niej za­wsze liczyć na pomoc Tego, który nawet na dziedzińcu arcykapła­na z miłością spojrzał na Piotra, płaczącego nad swoją zdradą.

Nigdy chyba do końca nie zrozumiemy Boga, Który nie działa mocą i potęgą swojej Boskiej władzy, ale mocą i potęgą swojej Miłości i Dobroci. Taki Bóg jest dla nas bardzo często, i zgorszeniem, i nieporozumieniem, i wyrazem słabości … Bóg, Który posuwa się aż tak daleko, że myje ludziom nogi. Który dał się człowiekowi na pokarm, stał się jego sługą, a w końcu zawisł na krzyżu, jak złoczyńca?

Realistycznie widziana Eucharystia wskazuje nam w sposób jed­noznaczny, że musimy naśladować Jezusa w tej postawie oraz realizować ją w naszym codziennym życiu chrześcijańskim. Dlatego Eucharystia jest także sa­kramentem naszego posłania i naszego przeznaczenia w Kościele. Za każdym razem, gdy przyjmujemy Eucharystię, potwierdzamy naszą przynależność do Kościoła. Jako sakrament otwartego serca Chrystusa Eucharystia jest sakramentem zobowiązującym do konkretnej miłości wobec braci.

W czasie Eucharystii Wielkiego Czwartku składamy Bogu dzięki za kapłaństwo. Dlatego, bracia i siostry, w ten Święty Dzień ustanowienia Eucha­rystii i Kapłaństwa, my Kapłani ośmielamy się prosić Was bardzo o modlitwę, żebyśmy potrafili sprostać tej misji jaką zlecił nam Chrystus. Abyśmy jeszcze bar­dziej dawali Wam żywy przykład, świadectwo kapłańskiego i chrześcijańskiego życia

Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Podczas tych dni, zastanówmy się co dla każdego z nas uczynił miłosierny Jezus, abyśmy w czasie Wigilii Paschalnej, w obrzędzie odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych, wyznając wiarę i wyrzekając się szatana oraz wszystkiego, co prowadzi do zła, mogli odpowiedzieć Chrystusowi na Jego pytanie.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*