31 Niedziela Zwykła – 03. 11. 2019

W Ewangelii słyszymy o Zacheuszu, bogatym celniku, który za wszelką cenę „chciał zobaczyć Jezusa” (Łk 19,3), chciał zrealizować swoje marzenie. Zacheusz „chciał zobaczyć Jezusa” – to stwierdzenie jest bardzo ważne i odnosi się do nas wszystkich, do każdego człowieka. Ten problem po dwóch tysiącach lat jest tak aktualny jak wtedy, gdy Jezus chodził przez miasta i wioski swojego kraju. Jest to problem aktualny dla każdego z nas osobiście: czy chcę? Chcę naprawdę? A może raczej unikam spotkania z Nim, nie podchodzę zbyt blisko, aby On nie zobaczył zbyt wiele … , abym ja nie musiał przyjąć całej prawdy, która pochodzi od Niego, od Chrystusa? Nie dajmy się zastraszyć, odrzućmy wszelki wzgląd na ludzką opinię, niech nas nie martwi, „co ludzie powiedzą”. Zacheusz zobaczył i został dostrzeżony. To znaczy, że sam zobaczył Chrystusa, ale równocześnie, że Chrystus przeniknął jego serce i sumienie. Dokonało się nawrócenie, bo taki właśnie jest owoc „zobaczenia” Jezusa, spotkania z Nim w prawdzie. Celnikowi, którego faryzeusze uważali za grzesznika nieodwracalnie straconego, zostało dane zbawienie. On je przyjął, otwierając swój dom i serce Zbawicielowi. Chrystus Pan czyni ten sam dar każdemu człowiekowi, każdemu z nas (Ap 3,20). Czy jednak ja – jak Zacheusz – robię wszystko, aby „zobaczyć” Jezusa? Aby Go przyjąć w swoim domu, w sercu swoim?

Prośmy w modlitwie o odwagę, abyśmy nie dali się zastraszyć zalewem zeświecczenia i obojętności wobec wartości wyższych, aby naszym celem było pragnienie „zobaczenia Jezusa”, naszego Zbawiciela, i przyjęcie ZBAWIENIA.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*